Grafika, poradniki, muzyka, hobby
.

10.09.2016

My 5th K-POP Anniversary

Witam wszystkich! Na wstępie zaznaczę, że spóźniłam się trochę z tym postem. Miałam go napisać już dawno temu. Teraz jest już - jak to mówią - po ptakach, niemniej jednak to, co chciałam Wam w nim przekazać jest dla mnie na tyle istotne, że z całą pewnością nie mogę z niego zrezygnować.

Otóż tak się składa, że 11 sierpnia bieżącego roku razem z moją młodszą siostrą obchodziłyśmy 5-tą rocznicę słuchania k-popu i uznałam to za dobrą okazję do tego, aby opowiedzieć Wam, jak to się wszystko zaczęło i jakie są moje uczucia związane z tym wszystkim.
The Beginning...

Tego pamiętnego dnia 5 lat temu była u mnie siostra Kaeru (Kaeru powinny kojarzyć osoby, które przybyły tu z tej graficznej części blogosfery). Tak się złożyło, że zaproponowała nam, że pokaże nam koreański pop. Podeszłam do tego tematu dość niechętnie. Jestem raczej człowiekiem, którego ciężko przekonać do czegoś nowego. Słuchałam j-rocka i nałogowo oglądałam anime, jednak stwierdziłam, że koreańska muzyka to już trochę przesada. Szybko jednak zmieniłam zdanie, gdy usłyszałam Shock autorstwa BEAST, a potem Fiction, Beautiful girl, Mistery... Pamiętam, że moim pierwszym biasem z BEAST był Doojoon. Kiedy to było! Wtedy też zaczęło się pierwsze shipowanie k-popowych paringów. Yaoistką byłam już dużo wcześniej, dzięki czemu nie miałam problemów z zaakceptowaniem dziwnych zwyczajów koreańskich piosenkarzy.

Te kilka piosenek było jak przewrócenie pierwszej kostki niekończącej się ścieżki z domino. Dalej to właściwie potoczyło się samo. Trafiłyśmy na SHINee, Super Junior, 2pm, Big Bang, 2ne1, DBSK... Polubiłyśmy też IU, która zapadła nam w pamięć razem z piosenką Marshmallow, gdyż w live version występował Yoseob.

Kilkanaście koreańskich zespołów w krótkim czasie wywróciło nasze życie do góry nogami. Spytacie pewnie - "Czy ty trochę nie przesadzasz? Przecież to tylko muzyka". Jeszcze 5 lat temu bym się z Wami zgodziła, jednak po tak długim stażu rozumiem, że k-pop to nie tylko muzyka - to styl bycia. 

I jakoś to było...

Po kilku (no z moich obliczeń wynika, że po dwóch) latach zaczęło nam bardzo brakować możliwości porozmawiania o k-popie z innymi osobami. Wiecie, o co chodzi. Zawsze tak jest, kiedy ktoś interesuje się czymś nietypowym - niema z kim dzielić się swoją pasją. Wówczas k-pop nie był jeszcze aż tak popularny w Polsce. Znalazłyśmy więc informację, że organizowane jest w Warszawie coś takiego, jak K-POP Festival. Oczywiście wybrałyśmy się na niego. Już od pierwszych chwil zdawało mi się, że znajduję się w innym świecie. Znaczna większość osób miała fandomowe koszulki, plecaki, czapki, torby, przypinki... Teraz nie robi to na mnie wrażenia, ale wówczas - robiło ogromne.

Sama impreza była dla mnie niesamowitym przeżyciem. Czułam się prawie na jak na koncercie (no dobra, wtedy jeszcze nie wiedziałam jak to jest być na k-popowym koncercie, jeszcze do tego dojdziemy), kiedy pokazywane były nagrania z koreańskich występów. Największe wrażenie jednak zrobiła na mnie pierwsza k-popowa impreza, w jakiej miałam okazję uczestniczyć. Miała ona miejsce dokładnie zaraz po K-POP Festivalu. Niesamowitym było dla mnie to, że wszyscy jej uczestnicy, poza oczywiście tańcem, również śpiewali. I muszę przyznać, że szło im całkiem nieźle, mimo iż mało kto wymawiał koreańskie słowa poprawnie.

Zabawnym teraz wydaje mi się to, że wówczas byłam osobą bardzo nieśmiałą i bałam się do kogokolwiek zagadać, to też wróciłyśmy do domu nie zawierając przy tym żadnych znajomości. Moja siostra była na mnie bardzo zła (swoja drogą sama mogła spróbować do kogoś zagadać...). Szybko jednak nadarzyła się okazja, aby to zrekompensować. Wzięłyśmy udział w spotkaniu EXO Poland 2013. Wszyscy jego uczestnicy mieli spotkać się na Dworcu Centralnym. Akurat byłyśmy tam pierwsze, więc chcąc być dobrą starszą siostrą, energicznie machałam do KAŻDEGO, kto przechodził prze drzwi i wyglądał na fana EXO. Miałyśmy na sobie koszulki z napisem "KEEP CALM AND LISTEN TO K-POP" (miała je na sobie też spora część pozostałych uczestników spotkania, gdyż dawali je gratisie na  K-POP Festivalu). Szybko udało mi się zgromadzić wokół siebie grupkę rozentuzjazmowanych k-poperek. Nie będę zagłębiać się w samo spotkanie, niemniej jednak muszę wspomnieć, że był to moment, w którym poznałam osoby, z którymi trzymam się do tej pory. Właściwie to sądzę, że znalazłam się we właściwym miejscu i o właściwym czasie - gdyby nie to spotkanie, teraz byłabym zupełnie innym człowiekiem.

Z czasem wkręcałam się w k-pop coraz bardziej, poznawałam nowych ludzi, chodziłam na różne spotkania. Szczególnie dobrze wspominam Korean Festivale (2013-2016) z racji darmowej degustacji koreańskiej kuchni. Śledziłam powstanie i działalność +Social, chodziłam na "Warszawskie noce z K-POPem" (raz nawet byłam na Krakowskiej). No i muszę powiedzieć, że chyba znam wszystkich, których wypadałoby znać w fandomie.

A, no i najważniejsze! Niema nic piękniejszego niż k-popowe koncerty, o których na początku mojej przygody z k-popem mogłam tylko pomarzyć. Teraz są dla mnie czymś zwyczajnym, nawet jest w czym wybierać.

No ale czy to ma jakieś znaczenie?

Zastanawiałam się kiedyś, czy K-POP wniósł jakieś zmiany do mojego życia i stwierdzam, że EWIDENTNIE TAK. Przede wszystkim stałam się bardziej otwarta, nie boję się podejść do nieznajomego i zagadać. No i podszlifowałam swój angielski, bo przecież Koreańczycy, którzy biorą udział w k-popowych imprezach po polsku z reguły nie mówią (chociaż niektórzy się starają). Czy coś jeszcze? Inaczej się ubieram, częściej wychodzę z domu i generalnie częściej się uśmiecham. Także chyba same pozytywy (no może poza pieniędzmi wydanymi na koncerty).

Także tego. Ja wytrzymałam już 5 lat w tym świecie i jak na razie nie mam w planach powrotu do szarej codzienności. I tu już nawet nie chodzi o sam k-pop. Musicie wiedzieć, że nie jestem AŻ TAK WIELKĄ fanką, jakby można było po tym poście wnioskować. Nie ekscytuję się aż tak bardzo, nie krzyczę za każdym razem, gdy widzę mojego oppę na ekranie, nie zemdlałam na żadnym koncercie, nie mam galerii wypchanej shipowymi zdjęciami, nie znam imion członków wszystkich zespołów (oczywiście niektórych znam, nie jest ze mną aż tak źle), generalnie wszystko w granicach rozsądku. Niemniej jednak podoba mi się ta muzyka, nie mam przy niej takich odruchów, jak np. przy disco-polo (mam tu na myśli odruch wyrzucania radia/komputera/telefonu/innego źródła dźwięku przez okno) i uważam, że da się tego słuchać. Bardziej jednak istotna jest dla mnie cała ta otoczka. Całe to małe, k-popowe podziemie, które jako jedyne przyjeło moją osobę z otwartymi ramionami.

Wszyscy oppa, wszystkie unnie, jestem Wam wdzięczna, za to że jesteście. Wiecie o tym? (G-Dragon na pewno nie wie, nigdy nie otwiera moich życzeń urodzinowych na Instagramie...). Hwaiting! Oby tak dalej.

Rozpisałam się, ale zmierzam już do końca mojego wywodu. Wiem, że część z moich czytelników również siedzi z k-popie. Śmiało, pochwalcie się, jak zaczęła się wasza przygoda z koreańskim popem i którą rocznicę świętujecie?

Do następnego postu!

6 komentarzy:

  1. Jak wspominam spotkanie EXO Poland to mi się robi ciepło na sercu. Kocham Cię, wiesz o tym? <3 WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI PIĄTEJ ROCZNICY Z KPOPEM!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, kochanie :) Tobie też wszystkiego najlepszego, też chyba niedawno obchodziłaś, no nie? :)

      Usuń
  2. Nie żeby ten... ale KAERU TO TWOJA SIOSTRA?? (sry ale nie wiedziałam XD)

    #niewiemcosiędziejenaświecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dla ścisłości to nasze mamy są rodzonymi siostrami :)

      Usuń
  3. Lol. Ten fejm! xD
    Jestem sławnaaaaa!

    A tak serio to nie mam nic więcej do powiedzenia na ten temat ._. Serio. Uciekłam z kpopowej społeczności, błagając aby zostawili w spokoju moje dziewictwo i oszczędzili dzieci. Jednak nie dla mnie te klimaty, ale no... na zdrowie Lizz! ;D

    Z wyimaginowanej poduchy,
    Kaeru z multikonkta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łomatko! Czo ty tu robisz? XD
      Weź się posuń na tej poduszce, idę do ciebie :)

      Usuń