Grafika, poradniki, muzyka, hobby
.

6.10.2012

"Koizora" \ recenzja dramy

Oryginalny tytuł: 恋空 (Koizora) 
Gatunek: Romance drama 
Rok produkcji: 2008 
Kraj: Japonia 
Ilość odcinków: 6 
Reżyseria: Imai Natsuki, Matsuda Ayato 
W rolach głównych: Mizusawa Elena, Seto Koji

Koizora. Jakże trudne obrałam sobie wyzwanie. Niełatwo bowiem nawet i przy użyciu tysiąca słodkich słów wyrazić piękna historii, jaka przedstawiona została w sześcioodcinkowej dramie.

Zacznijmy od garstki spoilerów. Główną bohaterką jest przeurocza dziewczyna o imieniu Mika. Naturalnie jest to osoba dość przecięta. Ma 16 lat, chodzi do szkoły, plotkuje z przyjaciółkami o chłopakach. Jej życie toczy się zwyczajnie do dnia, gdy Hiro - ekstrawagancki chłopak z utlenionymi włosami - niespodziewanie ją całuje. Taki początek wydaje się dość denny. Tak mogłoby wyglądać przelotne marzenie małej dziewczynki, a nie rzeczywista sytuacja. Na szczęście reszta historii z nadwyżką rekompensuje tą wpadkę. 

Nie chciałabym bardzo zagłębiać się w fabułę, gdyż w tej dramie efekt zaskoczenia jest naprawdę bardzo istotny. Wciąż nie mogę zapomnieć momentów, gdy nie mogłam wyjść ze zdziwienia (mam tu na myśli jedną konkretną scenę, o której szczegółów nie zdradzę). Nie, nie jestem w stanie nikomu odebrać tej przyjemności. A tak nawiasem mówiąc - radzę nie jeść ani nie pić w trakcie oglądania tej dramy, a jedynie usiąść sobie wygodnie i wyposażyć się w kilka opakowań chusteczek. Tak, dokładnie.

W początkowych odcinkach reżyserowie zagłębiają widzów w historię bohaterów, pokazują im ich codzienne życie, ich uczucia i problemy. Aż tu nagle, gdy biedny, niczego nieświadomy widz dokładnie wczuje się w sytuacje bohaterów, zaczyna się płacz i zgrzytanie zębów.

Ogólnie rzecz biorąc drama podoba mi się naprawdę z wielu powodów. Pierwszą rzeczą jest postać najlepszej przyjaciółki Miki. Aya-chan może i nie jest zbyt mądra, znacznie wyżej ceni sobie wygląd i chłopaków aniżeli wykształcenie, ale plusuje sobie tym, że względem głównej bohaterki jest szczera i w miarę możliwości oddana. Podoba mi się w niej to, że w połowie akcji nie okazuje się psychopatyczną sadystką gotową pozabijać wszystkich na świecie, jak to było w przypadku Min Ji z "Boys Before Flowers". Lubię Ayę-chan za to, że pozostaje z Miką do końca.

Kolejną rzeczą jest to, że kochankowie (tak, zaspojleruję, że Mika i Hiro będą parą, ale to chyba oczywiste?) nie kłócą się o byle co, nie biegają za sobą jak kot z pęcherzem i nie krzyczą, że to drugie go\jej nie kocha (znów ukłon w stronę "BBF"),  żadne nie stara się rządzić swoim partnerem i wszystko jest z grubsza pięknie. Oczywiście bohaterowie nie rozmawiają ze sobą przez ponad pół roku, ale to co innego. Sama nie wiem, jak ja postąpiłabym na miejscu Hiro, ale zapewne podobnie. On i Mika naprawdę się kochali i mieli na uwadze przede wszystkim szczęście drugiej osoby.

Bardzo istotną rzeczą są oczywiście główni bohaterowie. Już w pierwszym odcinku Mika przypadła mi do gustu. Zdałam sobie sprawę, że jest to silna dziewczyna, która nie płacze i nie krzyczy "Mamo, pocałuj, żeby nie bolało!" za każdym razem, kiedy się skaleczy. Mika w naprawdę fachowy sposób potrafi przywdziewać maskę uśmiechu, nawet w sytuacjach, gdy ktoś wbija jej nóż prosto w serce. Oczywiście, że w czasie trawa dramy zdarzało jej się płakać, ale nie twierdzę, że cierpienia, jakie ją dotknęły nie były tego warte. Mimo młodego wieku Mika potrafi być odpowiedzialna i potrafi postawić na swoim. Jest optymistką i stara się wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Nie ma w nawyku siania zbędnej paniki, za co jestem jej ogromnie wdzięczna.

Hiro również jest interesującą postacią. Gra w szkolnym zespole. Zwykle można go spotkać w jednej z sal, gdzie często miewa próby. Swoją drogą to właśnie tam pierwszy raz pocałował Mikę. Hiro z pozoru wydaje się być typem chuligana - jest zdolny do wszczynania bójek, zresztą jak większość bohaterów dram, prawda? Jednakże naprawdę zyskuje przy bliższym poznaniu. Potrafi być czuły, opiekuńczy no i dokładnie taki, jaki idealny chłopak potrafi być. Dla swojej dziewczyny jest w stanie wiele poświęcić (chociaż czy przefarbowanie włosów można nazwać poświęceniem?). 

W związku Miki i Hiro podoba mi się to, że nie starają się przed sobą uciekać. Kochają się i nie boją się sobie tego wyznać. Mika nie broni się przed pocałunkami Hiro, a nawet... czymś więcej. Jedyne zastrzeżenie, jakie mogę dać, to to, że miłość tych dwojga zawiązała się zdecydowanie za szybko. No ale cóż, była naprawdę bardzo trafiona. 

Co do soundtracku to nie jest zbyt wygórowany. "Ai no Uta" to nastrojowa balladka, która naprawdę doskonale wpasowuje się w sceny dramy.

Jako podsumowanie napiszę, że drama jest jednym wielkim wyciskaczem łez, ale jest naprawdę warta obejrzenia. Dosłownie wszystko jest w niej bezbłędne. No dobrze, wiem że niema produkcji idealnych w każdym calu, ale tej tak krótkiej dramie brakuje do perfekcji naprawdę niewiele.

Zwiastun:

Ogólna ocena:
10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz