Grafika, poradniki, muzyka, hobby
.

15.09.2014

Otaku no nikki #1 - Trudne początki - przepis na otaku

Witam. Dzisiaj przybywam do Was z czymś zupełnie nowym. Łatwo można wywnioskować po tytule, że ten post będzie czymś w rodzaju pamiętnika - nie chcę w nim jednak rozpisywać się na temat tego, co jadłam na śniadanie ani w jakim kolorze miałam dziś skarpetki. Mam zamiar przekazać coś o wiele głębszego, nie będzie to też bezpośrednio mój pamiętnik - załóżmy, że piszę go w imieniu przeciętnego, bliżej nieokreślonego otaku (o ile kogoś takiego można nazwać "przeciętnym"). Żeby było jasne - to, o czym tu napiszę, z całą pewnością nie będzie dotyczyć wszystkich mangowców, ale większości tych, których znam. Tego się trzymajmy.

Co tak właściwie znaczy być otaku, lub - bardziej po naszemu - mangowcem? Gdzieś spotkałam się z definicją, że słowo to oznacza mężczyzn, które nie chcą dorosnąć. W sumie całkiem ciekawa definicja i wcale nie uważam, że nie jest trafna, jednak nie oddaje w pełni znaczenia tego słowa. Otaku to osoba interesująca się mangą, anime, często też japońską kulturą, muzyką czy grami komputerowymi. Brzmi nieźle, prawda? Taki otaku to pewnie fajny gość.
Skoro już wyjaśniliśmy sobie podstawową kwestię, przejdźmy do konkretów. Zacznijmy więc od początku.

Wyobraźcie sobie randomowego otaku. Żeby łatwiej było mi się wczuć, ustalmy, że jest to dziewczyna. Nasza bohaterka ma dziesięć lat. Od jakiegoś czasu ma w domu Internet i w dość jeszcze niezdarny sposób się w nim porusza. Zdała sobie sprawę z tego, że bajki znane z telewizji może oglądać również w komputerze (co za odkrycie, kurde... xD), a ponieważ spodobał się jej odcinek "Króla Szamanów" puszczany tego dnia na "Jetixie", postanowiła obejrzeć kolejny. Trafiła na stronkę z anime i tak się zaczęło.

Nasza bohaterka ma teraz jedenaście lat. Obejrzała już "Króla szamanów", a ponieważ poczuła niedosyt, zabrała się za inne serie. Pod nosem nuciła melodyjki z openingów, a w zeszytach rysowała swoje ulubione postacie, podczas gdy jej rówieśniczki fascynowały się czymś... takim bardziej "amerykańskim", niech to będzie Hannah Montana albo Violetta (ech, Violetta tag bardzo amerykańska xD). Gdy nasza bohaterka zaczynała opowiadać koleżankom o swoich ulubionych japońskich kreskówkach, te nie wyrażały zainteresowania. Okazywało się, że nasza bohaterka żyje w zupełnie innym świecie - z jednej strony chciała zbliżyć się do rówieśników, a z drugiej strony nie rozumiała, dlaczego nie mogłaby nadal interesować się tym, czym do tej pory.

Na tym etapie występuje rozwidlenie na drodze życia naszej bohaterki. Ma do wyboru dwie możliwości - albo podda się grupie i zatraci to, co kocha, albo zostanie sobą, ale straci grupę. Znam wiele przypadków (właściwie to z naturalnych przyczyn nie znam tych drugich, bo zwyczajnie wtopiły się w normalsów), gdzie osoba postawiona przed takim wyborem wybierała tę drugą drogę. Załóżmy, że nasza bohaterka również tak postąpiła. Zdawać by się mogło, że gdy już podjęła decyzję, jej życie powinno wyjść na prostą - nic bardziej mylnego. To w tym właśnie momencie zaczęły się schody. Życie w samotności nigdy nie jest łatwe, nawet jeżeli był to świadomy wybór. Coś za coś.

Bohaterka kończy szkołę podstawową i idzie do gimnazjum. Spotyka nowe osoby, na które patrzy dość niepewnie. Ubiera się na czarno, a swoją niepewność i smutek ukrywa pod mocnym makijażem. Słucha głośnej muzyki, która pozwala jej zapomnieć o prawdziwym świecie. Stara się brać przykład ze swoich ulubionych bohaterów anime, których - swoją drogą - ogląda coraz więcej. Stara się być silna i nie poddaje się, mimo iż przechodzi naprawdę ciężkie chwile. Rówieśnicy nie ułatwiają jej życia. Śmieją się z niej i poniżają ją, bo jest wyjątkowa. Brzmi to trochę okrutnie, ale to jest właśnie jeden z najważniejszych etapów. To jest właśnie czynnik, który czyni otaku silnymi.

Nasza bohaterka kończy piętnaście lat. Wciąż nie znalazła bratniej duszy, przez co stara się utopić swoje zmartwienia w alkoholu. Sięga po papierosy, czasem nawet po gorsze rzeczy. Na jej ciele pojawiają się kolczyki i inne tego typu ozdoby, mające na celu pokazać jej bunt i to, że wcale nie przeszkadza jej bycie innym, mimo iż w głębi jej serca rodzi się myśl, że gdyby mogła przeżyć życie jeszcze raz, wybrała by inną drogę. Na tym etapie jednak nie można już zawrócić.

OK, to by było na tyle, jeśli chodzi o mój wywód, jednak żebyście wynieśli coś z tego chaotycznego bełkotu, muszę go zgrabnie podsumować. Pamiętajcie, że droga do zostania mangowcem, którą opisałam, nie dotyczy wszystkich, których znam, a tylko pewnej części. Domyślam się, że Wasze historie są zupełnie inne i z chęcią ich posłucham.

Reasumując - nasza bohaterka miała ciężkie dzieciństwo, ponieważ jej zainteresowania nie pokrywały się z tym, czym fascynowali się jej rówieśnicy. Spotkała się z wyśmiewaniem i prześladowaniem. Zaczęła ubierać się na czarno i sięgać po używki. Samotność uczyniła ją jednak silną - stała się osobą, która w przyszłości da sobie radę, choćby do końca miała pozostać sama. Ale tak się nie stanie, możecie być tego pewni.

Kolejny post z tej serii będzie miał o wiele bardziej pozytywny nastrój, więc jeżeli polubiliście naszą bohaterkę, wyczekujcie jej kolejnych przeżyć.

Do następnego postu! Mam wielką nadzieję, że pojawi się on niebawem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz